Część konserwatywna organizacji pozarządowych na swoim Kongresie
Konfederacja Inicjatyw Pozarządowych Rzeczypospolitej to młoda organizacja sieciowa. Jednak już w pierwszym roku swojego działania, dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury, zorganizowała duży Kongres. Rozmawiano na nim m.in. o wspólnocie i finansowaniu NGO.
„Głos szerokiej konserwatywnej części organizacji pozarządowych” to określenie, którego użyła Ilona Gosiewska, wiceprezes KIPR podczas otwarcia obrad, dla opisania środowiska odpowiedzialnego za organizację spotkania. Kongres odbył się w Warszawie 12 listopada 2017 r. Czy w związku z tak zarysowanym zbiorem organizacji podczas kongresu poruszane były jakieś szczególne tematy? Czy jego uczestnicy (nie paneliści) rekrutowali się wyłącznie z wybranych NGO?
Co do uczestników, to pełną wiedzę na ten temat będą mieli prawdopodobnie tylko organizatorzy. Po udziale zaproszonych na spotkanie gości w debacie trudno coś wnioskować, udział ten bowiem był bardzo ograniczony, a pytania z sali były szczątkowym elementem dyskusji. Dominowali w niej paneliści (w mniejszym stopniu panelistki) – chociaż ci również nie mieli wystarczającej ilości czasu, żeby w pełni rozwinąć swoje tezy.
Zych vs. Gliński. Wspólnota wykluczonych czy szersza?
– Chcemy, żeby podczas tego Kongresu wybrzmiał głos tych, którzy nie byli należycie słuchani – zadeklarował na początek Tymoteusz Zych, wiceprezes KIPR i członek zarządu Fundacji Ordo Iuris. – Chcemy podjąć tematy, których przez ostatnie 30 lat w należyty sposób i z należytą otwartością nie podejmowano – kontynuował.
Od Tymoteusza Zycha dowiedzieliśmy się, że pojęcie społeczeństwa obywatelskiego straciło swoje prawdziwe znaczenie m.in. dlatego, że stawiano je w opozycji do państwa. Opacznie, wybiórczo i fragmentarycznie stosowaliśmy też dotychczas pojęcia wspólnoty, dialogu, otwartości. Wydaje się, że organizacje pozarządowe rozumieją na opak wszelkie najważniejsze dla nich wartości. Z wystąpienia Zycha wynika, że właściwe ich zrozumienie jest domeną, ale też zadaniem organizatorów Kongresu.
Na takie zainaugurowanie spotkania zareagował jego główny gość, wicepremier Piotr Gliński. Choć Minister Kultury należy do krytyków kształtu trzeciego sektora, mówił nadspodziewanie ciepło o społeczeństwie obywatelskim. Wskaźniki zaangażowania społecznego stawiają nas na szarym końcu w Europie. Gliński wskazał jednak na drzemiące w obywatelach zasoby serdeczności i zdolność do samoorganizacji, np. takie, które objawiły się podczas powodzi w 1997 r. Wydaje się, że profesor starał się też tonować wystąpienie członka zarządu Ordo Iuris.
– To bardzo dobrze, że mamy dziś ten Kongres, bo im więcej takich inicjatyw tym lepiej dla społeczeństwa obywatelskiego – zaczął profesor Gliński. – Organizacje pozarządowe to specyficzna jakość wspólnoty. Łącząca np. więzi formalne i nieformalne. Charakteryzująca się olbrzymim zróżnicowaniem i strukturalnym i aksjologicznym – tłumaczył wicepremier.
– Ja bym powiedział, że Kongres i Konfederacja (…) powinna starać się rozumieć, że społeczeństwo obywatelskie jest społeczeństwem otwartym (…) w sensie Popperowskim, zróżnicowanym kulturowo (…). Ja bym był bardziej otwarty, nie ograniczałbym tego typu inicjatyw tylko do konserwatywnych (…). Powinniśmy być bardziej elastyczni – namawiał Piotr Gliński.
Minister Gliński powtórzył jednak ocenę, która powszechna jest wśród organizacji zrzeszonych w Konfederacji, że były one odcinane od możliwości korzystania ze wsparcia.
– Jest prawdą, że cały szereg organizacji o zainteresowaniach bardziej centro-konserwatywnych, patriotycznych była, czy bywała wykluczana z dostępu do środków publicznych (…). To (obecne reformy związane z finansowaniem NGO, m.in. powstanie NIW) jest także wyjście naprzeciw temu problemowi, i naszą zasadą jest równy dostęp dla wszystkich, według kryteriów, które będą wspólnie ustalane.
Apel do rządu – reagujcie!
W tym samym panelu, nawiązując do jego tematu ("Organizacje pozarządowe w porządku wspólnot") Łukasz Domagała z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych zwrócił uwagę na wartość, która łączy wszystkie wymieniane podczas dyskusji wspólnoty: rodzinę, wspólnotę obywateli, lokalną, wspólnotę organizacji pozarządowych. Tą wartością jest miłość. „Więcej kochać i rozumieć” – przypominał hasło panelu prowadzonego przez Jakuba Wygnańskiego na wrześniowym OFIP-ie.
Domagała, wykorzystując deklaracje i przykłady Glińskiego, dotyczące tego, jak obecna władza troszczy się o organizacje pozarządowe, zaapelował o bardziej zdecydowane reakcje na sytuacje martwiące NGO. Wymienił pacyfikowanie ekologów broniących Puszczy Białowieskiej, wejście policji do lokali Centrum Praw Kobiet, zapowiedzi wprowadzenia zarządu komisarycznego do Obywateli RP, czy nękanie przez prokuraturę organizatorów manifestacji. Jak do tej pory z taką postulowaną reakcją spotkaliśmy się raz – kiedy rok temu media publiczne zaatakowały organizacje (np. Stowarzyszenie 61, Stocznię). Protestował wtedy Piotr Gliński, za co przedstawiciel OFOP podziękował mu podczas Kongresu.
– Tylko słabi politycy ingerują w społeczeństwo obywatelskie – podsumowywał Łukasz Domagała.
Czy politycy wciąż nie lubią pomocniczości?
W debacie na tym poziomie, z takimi uczestnikami i na taki temat, nie mogło zabraknąć przypomnienia o zasadzie pomocniczości. Bez niej trudno jest opisać miejsce organizacji w porządku wspólnot, czyli inaczej – miejsce organizacji w państwie. Zasadę przypomniał Tomasz Schimanek. Wskazywał przy tym na dwie rzeczy: że jest ona w praktyce niezbyt lubiana przez polityków, a także, że jej poszanowanie kłóci się z organizowaniem administracyjnego, centralnego wsparcia dla społeczeństwa obywatelskiego. Efekt może być odwrotny – te działania osłabiają pomocniczość. Tomasz Schimanek wyjaśniał, że nie zawsze korzystne jest zwiększenie puli rozdawanych pieniędzy publicznych. Skuteczniejsza może być poprawa regulacji, np. większe odpisy podatkowe (bardzo mocno pogląd ten wspierał w dalszej części spotkania Bartosz Pilitowski z Fundacji Court Watch Polska).
Z postawioną przez Schimanka tezą nie mógł zgodzić się Piotr Gliński. W opinii Ministra Kultury organizacje pozarządowe w Polsce są zbyt słabe, żeby państwo mogło pozostawić ich rozwój naturalnemu biegowi. Ponadto sektor zdominowany jest przez silnych i bardziej zaradnych. Wsparcie państwa trzeba skierować na wyrównanie szans organizacji, które radziły sobie do tej pory gorzej.
Wpływ – jedni go czują, inni wciąż pożądają
Czy obywatele, społeczeństwo obywatelskie, organizacje pozarządowe mają wpływ na to, jak funkcjonuje państwo? Mogą mieć. Zapewniała o tym Joanna Krupska ze Związku Dużych Rodzin 3+. Tłumaczyła wręcz, że to doświadczenie wpływu ZWYKŁYCH OBYWATELI jest chyba jedną z ważniejszych rzeczy napędzających do działania w sektorze. Jednak jest to działanie kropli drążącej skałę. Praca na rzecz dużych rodzin wzięła się z poczucia ich całkowitego pominięcia przez system. Po kilkunastu latach starań mamy kartę dużej rodziny, oczekiwane wsparcie socjalne i regulacje w prawie pracy. Joanna Krupska oceniła, że Związek osiągnął niemal wszystko, co chciał, stając się przy tym dobrze działającą, rozbudowaną strukturą. Jako kluczową dla osiągnięcia takiego powodzenia wskazała zdolność do pokojowego rozwiązywania konfliktów.
Historię, która nie kończy się jeszcze tak efektownym happy endem, przedstawił Rafał Górski. Reprezentowana przez niego łódzka Fundacja INSPRO od lat pracuje intensywnie nad dwoma (między innymi) zagadnieniami: wzmocnieniem rad pracowników i wzmocnieniem obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej. Górski nie ma takiego poczucia wpływu, jak jego przedmówczyni. Chociaż pomysły INSPRO, dotyczące dowartościowania projektów obywatelskich, zainteresowały ostatnio Kancelarię Prezydenta, to jednak nastąpiło to po długim i nieefektywnym okresie przedstawiania propozycji różnym gremiom, organom i ekipom. Mimo to ostatecznego efektu w sprawie obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej nadal nie możemy być pewni. A co do rad pracowników, nie ma go wcale.
Finansowanie nieuzależniające
Przez całą konferencję przewijał się stały sektorowy temat finansowania organizacji. Szczególnie finansowania przez państwo. Paneliści krytycznie nastawieni do zastanej sytuacji (a takich była chyba większość) wspominali więc o grantozie i szkodliwej dominacji środków publicznych w budżecie sektora (stanowią one ok. 40% tego budżetu).
Nie wydaje się jednak, żeby uczestnikom debaty chodziło o zmniejszenie czy ograniczenie dostępu do środków publicznych. Postulaty są raczej odwrotne. Te środki miałyby jednak nie uzależniać, bo niezależność to konstytutywna cecha NGO. Takie oczekiwania wyrażała w swoim wystąpieniu Ilona Gosiewska z KIPR i Stowarzyszenia Odra-Niemen, a także Wojciech Starzyński, prezes Fundacji Rodzice Szkole. Ten ostatni mówił wręcz o tym, że państwo powinno być MECENASEM organizacji. Ale oczywiście przy zachowaniu ich niezależności.
Piotr Trudnowski z Klubu Jagiellońskiego wskazywał, że kłopot uzależniania przez środki to nie tylko przypadek środków publicznych. Inne rodzaje – środki od biznesu, zagraniczne – też powodują, że NGO od jednych działań się powstrzymają, a inne będą robić w interesie darczyńcy. W optyce Trudnowskiego nie ma więc finansowania bez wpływania, a metodą na osiągnięcie w tej sytuacji jakiejś niezależności jest dywersyfikacja. Redaktor jagiellonski24.pl wymusiłby ją nawet prawnie. Proponuje np. przepisy ograniczające możliwość korzystania ze środków publicznych organizacjom, w których budżetach dominują środki zagraniczne.
Konfederacja zaprasza
Spotkanie w Warszawie było dla Konfederacji dobrą okazją, żeby namawiać kolejne NGO do wstąpienia w jej szeregi. W kuluarach udostępniono materiały dotyczące KIPR i deklaracje członkowskie. Można je też znaleźć na stronie kondederacji.
KIPR deklaruje, że podobny kongres ma być organizowany co roku.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych.
Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Źródło: inf. własna (wiadomosci.ngo.pl)